prostrzy sposób, kup uszkodzone i sam napraw, nie ma problemu z kredytowaniem takich aut, będziesz miał pewność, co i jak, moje I M3 nabyłem w 1994 roku, miało wtedy rok czasu i przejechane kilkanaście tys km, i było jak nowe

, jeździłem nim do 2000 roku, kolejne M było dopiero w 2003, i te okazało się być porażką, bo po I bite i po dachu, a po II w którymś z odcinków programu detektyw Rurtkowski wyciągał z niej handlarzy narkotyków i auto było znane każdemu strużowi prawa, i co chwila mnie zatrzymywali

miałem je z dwa tygodnie i sprzedałem, kolejno potem były M5, kilka M3 (w tym jedno w sedanie), Alpina, kilka w tym po przejściach, potem przyszedł pomysł na coś spokojniejszego, ale zarazem z jajem i bezpiecznego, i wybór padł na volvo, ale ze znaczkiem R, prawie dwa lata poszukiwań, bo większość to ulepki (drogie jak cholera części) i nie narzekam, i jak pisał mój przedmówca, trochę czasu i kilometrów, i coś znajdziesz
