Mi też sie podobało! Mimo że nie miałem auta. No i - o yeah, Pablo is back
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
///MTrack Day 05/04/2009
Witam wszystkich w Nowym Roku!! Taa, powiecie..obudził się…. No coż, prawdą jest, że autor tego tekstu zawitał na Mtrack w roku 2009 z niejakim opóźnieniem, absencją swą zasmucając większość uczestników styczniowych i lutowych spotkań na torach. Taa, powiecie… zasmucił…
Od ostatniego spotkania na torze z perspektywy autora minęło sporo czasu ale nie znaczy to, że był to czas zmarnowany przez Mforum. W tym właśnie czasie odbyły się dwa spotkania na torze – w Lublinie i Modlinie – ze sporą liczbą nowych uczestników spragnionych sportowych emocji i szukających możliwości podniesienia umiejętności prowadzenia samochodu. Odbyła się także jakże przemyślana i w pełni profesjonalnie przeprowadzona akcja stworzenia i dystrybucji pierwszego kalendarza Mforum.com.pl gdzie każdy, podkreślam, każdy z pierwszych członków forum miał możliwość wpłynięcia na kształt i zawartość kalendarza. Naprawdę, w efekcie tej akcji, wszyscy mogli poczuć się ważnymi członkami forum, niemalże rodziną, kształtując kalendarz wedle swoich upodobań i gustów. To będzie procentowało w przyszłości. Dobra robota!
Trzecie spotkanie na torze w roku 2009 – i dziewiętnaste w ogóle (!!!) - odbyło się na znanym już obiekcie w Białej Podlaskiej (tak, tak, mam już słownik..). Tym razem nie było deszczu, śniegu i innych utrudniających życie warunków pogodowych, kwiecień przywitał uczestników niemal letnią pogodą, wysoką temperaturą i słońcem w ilościach hurtowych.
O dziwo, mimo pięknej pogody i dogodnego terminu frekwencja nie należała do najwyższych, pojawiło się w sumie osiem samochodów ale w tym jeden, który zasługuje na specjalną uwagę. Samochód, którym przybył Maros sprawdzał się bowiem w wielu rolach – jako transporter dobytku forum, jako wóz serwisowy służący do rozstawiania trasy oraz jako profesjonalny bolid wyścigowy. No i trzeba przyznać, że jego kierowca był dla autora wyrozumiały, ty…..
Teren lotniska, jak wiadomo, jest gigantyczny, trasa próby mogła więc obejmować tylko jego niewielką część, jednak wydaje się, że była ustawiona w sposób optymalny, zawierając odcinki bardzo szybkie ale także i takie, które zmuszały zawodników do koncentracji i wykazania się skomplikowanymi technikami jazdy zwanymi popularnie jako hamowanie i skręcanie. Powiedzmy, że różnie z tym było…No coż, ilość prób całkowicie nieudanych, wymagających wręcz ponownego startu była rekordowa. Celował w tym jeden z nowych uczestników. Tak, oczywiście mowa o specjaliscie od „ostatniego razu”.
Maros jak wiadomo wysłał swoje M3 nie-wiadomo-gdzie, w celu dokonania w nim kolejnych przeróbek. I oczywiście nie chodzi tu o wysłanie samochodu do Monachium w celu perfekcyjnego sklejenia zderzaka, który nigdy nie pękł. No bo wiadomo, że nie pękł. Przybył Maros tym razem swoim drugim bolidem wyścigowym, nawet w podobnym kolorze do pierwszego. Generalnie to właściwie prowadził się nawet podobnie. I zderzaka też nie miał pękniętego. Chodzi oczywiści o e61 520d. Tak, ja wiem, że to jest szybki diesel. No ale żeby okazał się szybszy od znaczącej liczby samochodów spod znaku M to jest pewna niespodzianka. Hmm.
Szczepa nie było. Idzika nie było. Grilla nie było. Idzik i Szczep podobno uczyli się do klasówki z polskiego. Grill się pewnie nie uczył ale szanse na dobrą ocenę ma pewnie większą niż Idzik i Szczep.
Był boogie. Zwany w niektórych kręgach kudłatym. Zrobił jakieś 250 zdjęć. Z tego 7 zdjęć zawiera samochody. Pozostałe zawierają panią fotograf w czerni

.
Kołek. Taa, to osobna historia. Przyjechał pięknym samochodem, prawdopodobnie jednym z bardzo niewielu sedanów M3 z aktualnego typoszeregu e9x. Pewnie w domu powiedział, że jedzie na tor „ostatni raz”.
Mniej więcej w połowie dnia na horyzoncie lotniska pojawiło się coś żółtego. Zbliżało się i rosło błyskawicznie w oczach. W oczach uczestników Mtrack Daya pojawiła się niepewność. Czyżby jakieś ferrari…może lamborghini… nieeee, to on, szczytowe osiągnięcie myśli motoryzacyjnej – VW Transporter. W ten oto sposób Bombel pojawił się na pierwszym dla siebie Mtrack Dayu w 2009 roku. Oczywiście VW był tylko narzędziem, przyciągnął bowiem na lawecie całkowicie profesjonalnie przygotowany samochód ze stajni mpowers.pl, czyli M3 sedan Bombel edition. VW przyciągnął do Białej Podlaskiej także Cebula. Niestety nie wiem po co.
Przed przybyciem Bombla uczestnicy pochłaniali już kolejne okrążenia poprawiając swoje czasy, zarysowała się już wstępna klasyfikacja i podział na uczestników lepiej i gorzej radzących sobie z ustawiona próbą. Natomiast po pierwszym przejeździe Bombla trzeba było tę klasyfikacje nieco zmodyfikować. Dość powiedzieć, ze Bombel jadą spokojnie, żeby nie powiedzieć dość luźno, osiągał czasy do których żaden z pozostałych uczestników nie mogł się zbliżyć nawet omijając niektóre słupki. Tak moi drodzy, tym razem nie wygrał Maros. Najwidoczniej osiadł na laurach i zgubiła go zbytnia pewność siebie. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że gorsze czasy osiągał tym razem przez pęknięty zderzak ale nie zostało to potwierdzone. Bo zderzak nie był nigdy pęknięty.
Wiosna w tym roku piękna, dzień coraz dłuższy więc i upływał w miłej atmosferze. Pośród odgłosów piszczących opon i zapachu hamulców mijał kolejny już dzień spod znaku Mforum. Trzeba przyznać, że cieszy fakt, że stale pojawiają się nowi uczestnicy, widać że idea organizowania wspólnych wyjazdów w celu doskonalenia umiejętności prowadzenia samochodu trafiła na podatny grunt. Już od dwóch lat wspólnie odwiedzamy niezbyt liczne obiekty nadające się do tego celu w Polsce. Miło wiedzieć, że liczba fanów, wręcz fanatyków literki M w Polsce rośnie, i rośnie także różnorodność samochodów posiadanych przez użytkowników Mforum.
Bo kto jeździ M? No właśnie…
Wspólna pasja. Atmosfera. Humor. Otwartość. Koleżeńskość. To cechy większości uczestników wyjazdów Mforum. Czy to w skrócie odpowiada profilowi właściciela M? Trudno powiedzieć, na pewno odpowiada to cechom właścicieli tych samochodów pojawiających się na naszych wyjazdach, oczywiście nie licząc Cebula. A inni? A są w ogóle jacyś inni?
No coż, smutne ale prawdziwe, kolejne już spotkanie dobiegło końca. Po całym dniu jazdy każdy miał prawo czuć się zmęczony, więc po sprawnym zebraniu całego dobytku forum wyruszamy w drogę do domu, już podczas drogi zastanawiając się gdzie i kiedy spotkamy się ponownie. Bo o tym, że każdy uczestnik chce jak najszybciej ponownie wybrac się na Mtrack Day wiadomo nie od dziś.
Ciao.
Pablo
www.mforum.com.pl